środa, 17 września 2008

A mialo byc tak pieknie... (bylo)

Mialo byc tak pieknie, cudownie... przezycie transcendentalne a tu....
Wstalismy przed switem, wy jeszcze najprawdopodobniej wcale zescie sie nie polozyli spac a my juz w swetrach, ubrani na cebulke, zaopatrzeni w koce i kurtki przeciwdeszczowe wybieramy sie na Tiger Hilss - najwyzszy punkt Darjeelingu, by zobaczyc SLONCE WSCHODZACE NAD HIMALAJAMI. Dojechalismy jeepem, a wlasciwie to kawalkada jeepow hinduskiej firmy TATA (tak,tak nie bylismy jedynymi szlanecami ktorzy o swicie chcieli ogladac 4 osmiotysieczniki!) na miejsce. A tam, co za hanba, co za pech, tam NIC! mgla, chmury, mgla, chmury, mgla i chmury. Niczym wytrawni detektywi sledzilismy kazdy najmniejszy przeblysk slonca zza chmur i mozemy stwierdzic z pewnoscia, slonce wstalo, i pewnie byly tam jakies gory. Moze byc ze nawet Himalaje, pewnie razem mialy z milion kilometrow wysokosci, ale niestety nic na pewno, ani organoleptycznie. Uda nam sie jeszcze kiedys jestem tego pewna...

Pozniej mielismy jeszcze czas na wizyte w klasztosze tybetanskich mnichow, a raczej mniszkow. Jest to rodzaj szkoly, a w charakterystycznych czerwonych wdziankach lataja 5, 11, 15 latkowie. Mielismy okazje wejscia do pomieszczenia gdzie siedzieli na porannych spiewach w pokoju pelnym kadzidel, malych miseczek z woda i dziwnych glinianych figurek. Niesamowite jak mali byli. Na dziedzincu zachowywali sie jak banda malych chlopcow, dogryzali sobie i sie szturchali, w srodku, calkowicie skupieni spiewali jakies mruczanda...

A teraz lecimy dalej.
Choroba wysokosciowa dnia poprzedniego mnie opuscila, wiec nabieram powietrza w pluca (co wczoraj nie do konca bylo mozliwe) i lecimy zobaczyc co sie da!

Wasza Himalajka o krotkim plucku

Brak komentarzy: