zyjemy. jedzenie nas nie zabilo. rikszarze rowniez :o) widzielismy krowy. i red fort. ludzie na ulicy wciaz chca nam sprzedac mapy scienne indii (niby jak mamy to przywiezc z powrotem do polski??, poza tym, po co komu mapa scienna indii). pijemy duzo wody. tak na prawde to nie pamietam kiedy ostatni raz tyle pilam. jest glosno. duszno. brudno. wszyscy trabia.
zgadzam sie z mlodym - zapomnijcie o zasadach ruchu drogowego w indiach - uznalismy, ze nawet mlody moglby prowadzic tu samochod :o)
ludzie strasznie nam sie przygladaja - niby my im tez, ale glupio jak ci robia zdjecia, albo caly autobus na ciebie patrzy.
franek kazal napisac, ze jest zdrowy, bez biegunki (uzywam tego niewygodnego slowa, bo to okreslenie medyczne, wiec moge :o).
jedzenie jest przepysznne mowi maz - smaczne, ostre, duzo i tanio.
kupilismy bilety do agry, jutro z rana ruszamy ogladac tadz mahal. potem wieczorem nocny pociag do varanasi. kupujac bilety mielismy okazje zapoznac sie z instytucja tourist office - rzeczywiscie wyjatkowo przydatna.
pozdrawiamy.
ps za chwile powinien byc post agi - moze uda jej sie wrzucic kilka zdjec.
ps2.
w wilnie ledwo zdarzylismy na samolot, bo okazalo sie, ze jednak nie zmienili godziny lotu, choc tak do nas pisali. ale udalo sie.
ps3.
z trzech pokoi, ktore dostalismy akurat my trafilismy na lazienke z narciarzem. taka karma.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Zdjęcia! Zdjęcia! Zdjęcia! Zdjęcia! Zdjęcia! Zdjęcia! Zdjęcia! Zdjęcia!
??
BigSio
Zostaniecie indyjskim Małyszem.
Używacie już kłódek? Kce zobaczyć indyjskom jaszczurkę z komarem w pysku! Proszę fotografować!
BigSio
Prześlij komentarz